Spis treści
- Czym są domy CLT i jak powstają?
- Aktualne normy emisyjne w budownictwie – co się zmieniło?
- Jak domy CLT spełniają nowoczesne normy środowiskowe?
- Zalety i ograniczenia domów CLT na tle innych technologii
- Przykłady realizacji domów CLT w Polsce i na świecie
- Czy domy CLT to przyszłość zrównoważonego budownictwa?
- Podsumowanie
Wyobraź sobie dom, który zamiast betonowych ścian oddycha lasem i magazynuje w sobie węgiel, nie emitując go do atmosfery. Drewno klejone krzyżowo – CLT – wywraca do góry nogami dotychczasowe myślenie o budownictwie: tam, gdzie zwykle widzimy ciężar i sztywność, pojawia się lekkość, precyzja i ekologiczna odpowiedzialność. Czy to możliwe, by nowoczesny dom był jednocześnie trwały jak skała i przyjazny środowisku? Odpowiedź kryje się w strukturze drewna i odwadze inżynierów, którzy przekraczają granice tradycji. Poznaj technologię, która może zdefiniować przyszłość – zanim stanie się codziennością.
Czym są domy CLT i jak powstają?
Domy z CLT to taka ciekawa sprawa. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem taki dom u kuzyna na Mazurach – myślałem, że to zwykłe drewno, a tu proszę, cała filozofia się za tym kryje.
CLT to skrót od Cross Laminated Timber, czyli po naszemu drewno klejone krzyżowo. Wyobraź sobie wielkie drewniane płyty, które składają się z warstw desek. Każda warstwa jest ułożona prostopadle do sąsiedniej, trochę jak w takiej szachownicy. Dzięki temu całość jest sztywna i mocna jak diabli.
Produkcja takich płyt to nie przelewki. Najpierw trzeba wysuszyć drewno, żeby miało odpowiednią wilgotność. Potem deski układa się warstwami – jedna w tę, druga w tamtą stronę. Między warstwami idzie klej, ale nie taki zwykły, co to się go w Castoramie kupi, tylko specjalny. Całość wkłada się do prasy, która dociska te warstwy z ogromną siłą. I tak powstają płyty, które mogą mieć różne grubości.
Raz widziałem, jak stawiają taki dom. Majster powiedział, że to jak składanie klocków lego, tylko że wielgachnych. Elementy przyjeżdżają na budowę już gotowe – ściany, stropy, czasem nawet schody. Wszystko jest wycięte co do milimetra. Potem dźwig podnosi te elementy i robotnicy je montują. Raz-dwa i dom stoi jak wryty.
Co ciekawe, te domy są szybsze w budowie niż tradycyjne. W normalnym domu najpierw stawiasz mury, potem musisz czekać, aż wyschnie. Tutaj nie ma co schnąć, bo elementy są już suche. Dom z CLT można postawić w kilka tygodni, a nie miesięcy.
Jest jeszcze jedna rzecz – te domy są ciepłe jak piec. Drewno samo w sobie dobrze izoluje, ale do tego dodaje się jeszcze warstwę wełny czy innego ocieplenia. Mój szwagier, co mieszka w takim domu, mówi, że w zimie płaci za ogrzewanie tyle co kot napłakał.
Od tradycyjnych domów różnią się głównie tym, że nie mają mokrych procesów. Nie musisz mieszać zaprawy, kłaść pustaków czy lać betonu. Wszystko jest suche i czyste. No i budowa idzie jak z płatka.
Minusem może być cena – nie jest to tani interes. Ale jak policzyć, że dom stoi szybciej i od razu można w nim mieszkać, to wychodzi na swoje. Poza tym drewno łapie dwutlenek węgla, więc dla środowiska to lepsze niż beton i cegły.
Sam zastanawiałem się nad takim domem, ale u nas w okolicy mało kto się tym zajmuje. Za to na zachodzie, zwłaszcza w Austrii i Niemczech, to już standard. Tam nawet wieżowce z tego stawiają, co jeszcze parę lat temu wydawałoby się niemożliwe jak diabli na mrozie.
Aktualne normy emisyjne w budownictwie – co się zmieniło?
Budowanie domów sporo się zmieniło w ostatnich latach. Pamiętam, jak mój wujek stawiał dom – nikt wtedy nie gadał o emisjach czy normach energetycznych. Teraz? Oj, teraz to zupełnie inna bajka.
Od stycznia 2021 w Polsce obowiązują nowe normy dla budynków. Każdy nowy dom musi zużywać mniej energii niż kiedyś. Chodzi o wartość EP, czyli roczne zapotrzebowanie na energię. Dla domów jednorodzinnych to max 70 kWh/m² rocznie. Dla wielorodzinnych – 65 kWh/m². Takie tam cyferki, ale sporo zmieniają w praktyce.
W Unii Europejskiej mamy dyrektywę EPBD, która każe wszystkim nowym budynkom być prawie zero-energetyczne. Brzmi jak coś z science fiction, co nie? Ale to już tu. W Polsce przepisy wymagają też lepszej izolacji ścian i okien. Współczynnik U dla ścian to teraz 0,20, a dla okien 0,9. Im niższe wartości, tym lepiej trzyma ciepło.
Warto wiedzieć, że te wszystkie normy wynikają z europejskiego Zielonego Ładu. UE chce do 2050 roku być neutralna klimatycznie. No i budownictwo ma w tym pomóc, bo budynki odpowiadają za jakieś 40% energii zużywanej w Europie. Spora część tortu, nie ma co!
Sama niedawno robiłam remont i musiałam się z tym wszystkim zmierzyć. Koszty na początku większe, nie powiem. Ale potem rachunki za ogrzewanie przyszły mniejsze, więc może to i ma sens.
Z ciekawszych rzeczy – od 2022 roku nowe budynki publiczne muszą być zero-emisyjne. A od 2030 wszystkie nowe budynki. Jak to mówią u nas na Podlasiu – będzie ciekawie jak w sobotę na zabawie! Niemcy już teraz mają program KfW, który daje dotacje na energooszczędne domy. My też mamy "Czyste Powietrze", ale jakoś to wszystko wolno idzie.
Ogólnie te normy emisyjne to nie tylko papierologia. To zmiana w myśleniu o budowaniu. Kiedyś liczyło się, żeby było tanio i szybko. Teraz patrzymy dalej. Izolacja, rekuperacja, odnawialne źródła energii… Czasem głowa boli od tych wszystkich wymagań. Ale może dzięki temu nasze dzieci będą oddychać czystszym powietrzem? Warto chyba spróbować.
Jak domy CLT spełniają nowoczesne normy środowiskowe?
Domy z drewna klejonego krzyżowo, czyli CLT, stają się coraz częstszym widokiem w naszej okolicy. I wcale się nie dziwię! Sam kiedyś myślałem, że to taka fanaberia dla bogatych, ale jak zacząłem się wgłębiać w temat, to aż mnie zatkało.
Te domy naprawdę robią robotę, jeśli chodzi o normy środowiskowe. Drewno samo w sobie pochłania CO2 podczas wzrostu i trzyma go w sobie. Mój kuzyn z Podhala zawsze powtarza: "drzewo dwa razy cię grzeje – raz jak je ścinasz, drugi jak nim palisz". No ale w CLT nie palimy, tylko budujemy, więc to węgiel zostaje zamknięty na długie lata.
Energooszczędność? No bajka! Te domy trzymają ciepło jak piernat u babci. Płyty CLT mają świetne właściwości izolacyjne, dzięki czemu zimą nie trzeba tyle grzać, a latem dom się nie nagrzewa jak puszka. Rachunki za ogrzewanie spadają, no i mniej palimy w piecach czy kotłach, więc mniej zanieczyszczeń idzie w powietrze.
Odnawialność materiału to kolejna sprawa. Drzewa rosną, w przeciwieństwie do cementu czy stali. Tylko trzeba mądrze gospodarować lasami. W Skandynawii robią to od lat – za każde ścięte drzewo sadzą nowe. I tak powinno być u nas.
Pamiętam, jak byłem na budowie takiego domu u znajomego. Prawie zero odpadów! Co nie poszło na ściany, wykorzystali na podłogi albo meble. A jak już coś zostało, to łatwo poddaje się recyklingowi. W najgorszym razie drewno można przerobić na pellet czy płyty wiórowe.
Ale jest haczyk – nie każde drewno CLT jest tak eko. Trzeba sprawdzić certyfikaty, skąd pochodzi, czym jest klejone. Bo niektórzy producenci idą na skróty i używają chemii, która potem szkodzi. Mój znajomy architekt zawsze mawia: "Nie wszystko złoto, co się świeci, i nie każde drewno, co pachnie lasem".
W porównaniu z tradycyjnym budownictwem różnica jest kolosalna. Produkcja betonu to ogromne ilości CO2, a wykończenie domu CLT wymaga mniej dodatkowych materiałów. Zresztą ostatnio czytałem, że taki dom można postawić w kilka tygodni, zamiast budować latami. A dla mnie czas to też zasób!
Jasne, są też wady. Nie jest tani w porównaniu z tradycyjnym budownictwem, przynajmniej na początku. Ale jak policzysz oszczędności na ogrzewaniu i szybkość budowy, to wychodzi na swoje. No i ciągle niektórzy patrzą na drewniane domy z nieufnością, jakby miały się zaraz zawalić albo spłonąć. A to przecież technologia sprawdzona w krajach, gdzie nie żałują forsy na badania.
Zalety i ograniczenia domów CLT na tle innych technologii
Domy z CLT to taka nowość na naszym rynku budowlanym. Widziałem niedawno taki projekt u kumpla, sporo o nim gadaliśmy. CLT, czyli drewno klejone krzyżowo, ma kilka asów w rękawie w porównaniu do zwykłych murowanych domów.
Przede wszystkim ekologia. Drewno pochłania CO2 w czasie wzrostu i trzyma je w sobie, nawet jak już jest domem. Murowane domy? No cóż, produkcja cementu to istna tragedia dla środowiska. Stal też nie jest eko-święta – hutnictwo zjada energię jak dziki pies kiełbasę.
Szybkość budowy – tu CLT bije konkurencję na głowę. Dom murowany stawiasz miesiącami, a z CLT? Dwa, trzy tygodnie i stoi. Kiedyś myślałem, że to ściema, ale na własne oczy widziałem jak szybko rośnie taki dom. Jak grzyby po deszczu, nie inaczej!
Koszty? Tu jest różnie. Na dzień dobry CLT wali po kieszeni mocniej niż tradycyjna technologia. Ale jak policzysz, że budowa trwa krócej, mniej płacisz ekipie, szybciej się wprowadzasz – to już nie jest takie jednoznaczne. W długim okresie oszczędzasz też na ogrzewaniu, bo CLT dobrze trzyma ciepło.
Co do trwałości… No i tu zaczynają się schody. Drewno to drewno, choćby nie wiem jak je klejono. Boi się wody, ognia i robali. Trzeba o nie dbać jak o zięcia, co ma dobrą pracę. Murowane domy stoją i stoją, niejeden przetrwał setki lat. Weź pod uwagę, że w Polsce cegła to świętość – "mur to mur", jak mawiał mój dziadek.
CLT ma jeszcze jeden plus – jest lekkie. Fundament może być mniejszy, co znowu oszczędza kasę i środowisko. Budynki stalowe są też lekkie, ale zimne jak psia buda w styczniu. Bez porządnej izolacji to lodówka, nie dom.
Z minusów CLT – akustyka bywa kiepska. Sąsiad zapuści muzykę i masz koncert u siebie. Murowane ściany lepiej tłumią dźwięki. Poza tym, u nas ludzie ciągle patrzą krzywo na drewniane domy. "To nie domek dla trzech świnek?" – takie teksty słyszałem nie raz.
Tak na chłopski rozum – każda technologia ma swoje za i przeciw. CLT jest fajne dla tych, którym zależy na czasie i ekologii. Tradycyjny dom murowany da ci poczucie solidności i akceptację sąsiadów. A stalowy? Cóż, raczej do hal czy biurowców się nadaje, mało kto chce mieszkać w puszce.
Przykłady realizacji domów CLT w Polsce i na świecie
Domy z CLT robią się coraz bardziej popularne. Sam widziałem kilka takich budynków podczas wyjazdu do Austrii i muszę przyznać, że robią wrażenie. W Polsce też powoli zaczynają się pojawiać, choć jeszcze nie na taką skalę jak za granicą.
Pierwszy polski przykład to osiedle w Otwocku pod Warszawą. Deweloper postawił tam cztery domy jednorodzinne z płyt CLT. Budowa trwała krótko, chyba niecałe 4 miesiące. Domy mają po około 150 metrów i jak mówiła mi koleżanka, która tam mieszka – są ciepłe jak diabli. No i ten zapach drewna w środku!
Za granicą jest tego od groma. W Londynie stoi Stadthaus – 9-piętrowy budynek mieszkalny. Kiedyś był najwyższym drewnianym budynkiem na świecie, teraz już nie jest, ale i tak robi wrażenie. Zbudowali go w 49 dni, co jest nie do pomyślenia przy tradycyjnym budownictwie. Co ciekawe, cały budynek pochłania więcej CO2 niż emituje.
W Norwegii, a dokładnie w Bergen, postawili akademik Moholt 50|50. To pięć 9-piętrowych wież dla studentów. Drewno było tam głównym materiałem, bo… a no właśnie, bo Norwegowie mają go pod dostatkiem. Czasem wybór technologii jest prosty jak konstrukcja cepa.
Wracając do naszego podwórka – we Wrocławiu powstaje pierwszy polski biurowiec z CLT. Ma mieć 6 pięter i być gotowy w przyszłym roku. Deweloper chwali się, że budynek będzie neutralny klimatycznie, a jego budowa generuje 5 razy mniej odpadów niż tradycyjna.
Byłem też w Wiedniu, gdzie stoi HoHo Vienna – 24-piętrowy wieżowiec, w którym 75% konstrukcji to drewno. Takiego kolosa jeszcze u nas nie mamy, ale kto wie? Może za kilka lat i w Warszawie wyrośnie taki drewniany drapacz chmur?
Z ciekawostek – Szwedzi budują całe osiedla z CLT. W Växjö powstało Limnologen – cztery 8-piętrowe budynki mieszkalne. Szwecja ma tyle lasów, że dla nich to jak budowanie z piasku na pustyni.
CLT świetnie sprawdza się w różnej skali – od domków jednorodzinnych po wielkie kompleksy. Najważniejsze zalety to szybkość budowy i ekologia. No i jeszcze ta akustyka – w takich domach jest cicho jak makiem zasiał.
Czy domy CLT to przyszłość zrównoważonego budownictwa?
Domy z CLT kiedyś wydawały mi się takim dziwnym pomysłem. Drewno kleją warstwami na krzyż i mówią, że to przyszłość budownictwa. No ale jak się człowiek przyjrzy, to w sumie coś w tym jest.
Widziałem taki dom u kuzyna w zeszłym roku. Stanął w miesiąc, suchy i gotowy od razu. Normalnie jak diabeł święconą wodą uciekają od wilgoci na budowie z tym CLT. Takie drewno klejone nie jest wcale słabe – wytrzymuje pożary lepiej niż myślałem, bo ta zewnętrzna warstwa się zwęgla i chroni resztę.
Co do ekologii, to faktycznie drewno magazynuje węgiel, zamiast go uwalniać jak beton. Beton to w ogóle straszny pożeracz energii, aż strach pomyśleć ile tego CO2 idzie w powietrze przy produkcji. W CLT drzewo rośnie, zbiera CO2, potem je ścinamy i budujemy dom, który ten węgiel trzyma przez lata. Całkiem sprytne.
Z drugiej strony, nie oszukujmy się, kleju też używają sporo. I nie zawsze jest on ekologiczny. No i lasy też trzeba mądrze prowadzić, żeby nie wyszło na to, że niby eko, a wycinamy jak popadnie.
U nas w Polsce ludzie wciąż patrzą na drewniaki jak na domki dla dziadków na wsi. "Co to za dom bez porządnych murów?" – tak gada mój teść. Uparty jak osioł. A te domy CLT to nie są żadne prowizorki, tylko solidne konstrukcje.
Ceny? No tu jest zagwozdka. Na razie drogo to wychodzi, bo mało kto to robi. Jak więcej firm wejdzie na rynek, to może stanieją. Na zachodzie już budują z CLT nawet wieżowce! U nas dopiero raczkuje ta technologia.
Myślę, że za jakieś 10 lat będzie tego więcej. Nie zastąpi całkiem tradycyjnego budownictwa, ale znajdzie swoją niszę. Zwłaszcza jeśli koszty energii dalej będą rosnąć, bo te domy są ciepłe jak piec.
Znam gościa, który postawił taki dom pod Poznaniem i mówi, że zimą prawie nie grzeje. Brzmi jak bajanie, ale coś w tym musi być. Sam się zastanawiam, czy jak będę budował drugi dom, to nie pójść w tę stronę.
Na wsiach pewnie ludzie jeszcze długo będą murować po staremu. Ale w miastach, gdzie czas to pieniądz? CLT ma sens. Szybciej, czyściej, bez tych wszystkich mokrych technologii. Tylko trzeba jeszcze pokonać te nasze polskie przyzwyczajenia. Bo my jednak lubimy dom z porządnej cegły, co to "stoi i stoi".
Podsumowanie:
W świecie, gdzie każdy wybór materiału budowlanego staje się deklaracją troski o przyszłość, domy CLT wyznaczają nowy kierunek – łączą szacunek dla natury z wymaganiami współczesności. Ich siła tkwi nie tylko w niskiej emisji czy energooszczędności, lecz także w umiejętności wpisania się w rytm zmieniających się norm i oczekiwań społecznych. Przykłady z Polski i świata pokazują, że drewno klejone krzyżowo potrafi przekraczać granice tradycji bez utraty trwałości czy funkcjonalności. To nie tylko technologia – to świadomy wybór, który może stać się fundamentem bardziej odpowiedzialnego budownictwa. Czy jesteśmy gotowi spojrzeć na dom nie jako na produkt, lecz jako na obietnicę harmonii między człowiekiem a środowiskiem?